Witajcie!
dziś miałem bardzo intensywny dzień, mimo, że wstałem o 9 dopiero ;) Jak już pisałem na śniadanie szału nie było i dzięki waszym podpowiedzą oraz lekturze stron o tematyce dietetycznej coś nieco już wiem o śniadaniach. Reasumując:
- po pierwsze - primo: śniadanie jest najważniejsze i ma dawać kopa na cały dzień
- po drugie - secundo: dobrym pomysłem na śniadanie są ohydne płatki owsiane, od których niektórzy z was płaczą jak je jedzą i mają koszmary w nocy ;)
- po trzecie - tertio: owoc tak ale jako uzupełnienie
- po czwarte - quarto: ważne, żeby każdy posiłek był zbilansowany czyli zawierał odpowiednie ilości węglowodanów i białków i innych takich.
Dziś również byłem na treningu, wycisk był! Na początku jest spoko, potem krew, łzy i pot, i pod koniec też jest ok, bo nic już nie czuje, widzę tylko chmury i jasne światełko na końcu tunelu...
Ale ogólnie jest super! szczególnie jak obok ćwiczy jakaś rozciągnięta koleżanka ;)
Po treningu wypiłem kefiru troszkę... jaki on był dobry... niebo w gębie i to mnie martwi i dziwi, bo nienawidze kefiru... no ale dziś był pyszny!
Obiad zjadłem normalny tj. rybkę z gryla bo dziś piątek no i do tego makaronu z ważywami, ale nie dużo, bez sosów i innych takich żeby nie było.
Kolacja to kefir i herbata zielona... wiem masakra, ale jakoś nie czuje głodu i potrzeby... może to i lepiej.
To by było na dziś tyle... jeszcze troszkę popracuje i spać! Więc już teraz mówię dobranoc! A tym którzy to przeczytają ten wpis w ciągu dnia to mówię do usłyszenia ;)
I pamiętajcie... TRENING CZYNI MISTRZA!!!